Wieczory robią się coraz dłuższe, przynajmniej do 21 grudnia. Wstajemy jest ciemno, kończymy pracę, szkołę czy zajęcia, znów ciemno. Dodatkowo, zbliżają się Święta i rozpoczyna się czas wzmożonej pracy nad ogarnięciem mieszkania czy domu. No, ale jak to mówią, nie samą pracą człowiek żyje. 😉 Trzeba coś też mieć z życia. Jeśli szukacie jakiejś fajnej pozycji na te leniwe popołudnia to polecam „Designated Survivor”. Wiadomo, nie jest to świąteczna pozycja typu Kevin czy Szklana pułapka, ale coś sobie musicie na Święta zostawić.
Szukanie na Netflix
Serial znalazłam przez przypadek na Netflixie, o ile można tu mówić o przypadku. 😉 Wszyscy wiemy jak wygląda szukanie czegoś na tej platformie. Można szukać godzinami i niczego nie znaleźć. No, ale udało się jakoś na to wpaść. Przy tej okazji odkryłam, że czasami na Netflixie można znaleźć więcej niż jeden opis serialu. Zależy to od miejsca, w którym informacja o filmie czy serialu się wyświetli. Szczęśliwie dla mnie, opis, który mi się pokazał, był na tyle ciekawy, że od razu chciałam dać szansę temu serialowi.
Designated Survivor – o czym to jest?
Serial zaczyna wciągać już od pierwszej minuty. Na początku poznajemy głównego bohatera (granego przez Kiefera Sutherlanda) i jego żonę. Zwykła scena, jak siedzą sobie przed telewizorem i rozmawiają prze telefon z córką. Nagle, transmisja z przemówienia w Kapitolu zostaje przerwana, a za chwilę przez okno widać ogromny wybuch. Później akcja już się zaczyna rozkręcać. Oczywiście, jak się można domyślać, głównym wątkiem są zamachy terrorystyczne i rozgrywki polityczne. Tak oto, polityk bez koneksji jako jedyny przeżył zamach. Ku jego zaskoczeniu, w tragicznych okolicznościach staje się najważniejszą osobą w Państwie. Okazuje się, że ktoś nominował go do bycia „designated survivor”. Reszty serialu nie będę zdradzać, bo sporo się dzieje. Są oczywiście retrospekcje, które pozwalają nam dowiedzieć się więcej o prezydencie nie-elekcie i jego przeszłości. Równolegle, prowadzone jest śledztwo mające na celu wyjaśnienie przyczyn tej olbrzymiej tragedii. Trzeba przyznać, że serial wciąga. Zwłaszcza pierwszy sezon.
Designated Survivor – obsada
Z obsady najbardziej znany jest oczywiście Kiefer Sutherland, którego nie trzeba przedstawiać. Jego żona, grana przez Natascha McElhone, występowała w „Californication” czy „Truman Show”. Ale i ona nie jest największym zaskoczeniem składu obsady. Kto więc jest? Jest to Kal Penn, grający Setha Wrighta, którego poznajemy już w pierwszym odcinku. Pracuje on w Białym Domu jako piszący przemówienia m.in. dla prezydenta. Aktora mogliście obejrzeć w roli chłopaka Robin w „Jak Poznałem Wasza Matkę” czy w serialu „Dr House”. Jednak, najciekawsze w jego życiorysie jest to, że rzeczywiście pracował w Białym domu, jako doradca Baracka Obamy.
Designated Survivor – sezony
Na tym etapie muszę dodać jedna ważną rzecz. Pierwszy sezon jest świetny. Drugi sezon, próbuje mu dorównać jakością, i dalej jest fajny. Jednak widać już lekki spadek poziomu i jakby pomysły zaczynały się powoli kończyć. To chyba był już ten etap, kiedy zdecydowano się na pewne zmiany. Z jednej strony, może i nawet byłoby lepiej, gdyby serial zakończył się na drugim sezonie. Trzeci sezon jakoś się kręcił, ale jakby gdzieś się zgubiła ta jego esencja. Serial zaczyna coraz bardziej przypominać thriller sci-fi niż thriller polityczny. Podchody i rozgrywki, mimo, że prawdopodobne, są wyolbrzymione do granic możliwości i trochę się traci chęć oglądania.
Przed obejrzeniem
Pomimo trzeciego sezonu, serial jest ciekawą i nietuzinkową rozrywką. Z jednej strony na pewno oddawał polityczne rozgrywki, które pewnie część z Was miała okazje spotkać House of Cards. Z drugiej strony, było to pokazanie polityki z perspektywy osoby nie będącej do końca częścią tego środowiska.
Co warto mieć na uwadze zabierając się do serialu? Możecie zobaczyć pierwsze dwa sezony i uznać serial za skończony. Możecie też dać szansę i zobaczyć trzeci sezon. Jednak ostatni sezon nie oddaje już klimatu, do którego przyzwyczailiśmy się na początku.
Jeśli jednak wolisz granie, przeczytaj Cyberpunk 2077 – warto spojrzeć na pozytywy » sprawdzam.tech.
Miłej Rozrywki!